Witam wszystkich serdecznie!
Wczoraj uczestniczyłem w wycieczce szwendaniowej i ponoć trasa miała wynieść maksymalnie do 10 km.

Jednak jak się okazało, to był blef ze strony prowadzącego.

Długość trasy to : 21 km!

Całość przeszedłem bez zarzutu, ale jak tylko siadłem na stołku w barze, gdzie po skończonym szwendaniu dotarliśmy na piwko, to potem nie umiałem wstać

No ale dziś już cały dzień garowałem w domu, z wyjątkiem ok. godzinki, kiedy poszedłem zajrzeć do karmników garażowych i okrężną drogą przespacerowałem się do domu.
Aniu, jak pójdę na zabieg, to poproszę o zwrot kamieni.
To zdjęcie w rurach, to jest na miarę szwendaczy.

My zawsze wszędzie wleziemy.
Lubię drzewa, które mają na sobie budki, albo karmniki. Myślę że im samym też się to podoba.

Prawie wszystkie drzewa albo nie mają liści wcale, albo są całkiem wysuszone.

Wyjątkowo na brzozach jeszcze widziałem część zielonych liści.

Ten krzew, to jak latem jest pełen liści, to chyba wcale nie widać tego płotu?

Jeszcze fajne zdjęcia jesienne masz.

Dmuchawiec zmoczony od deszczu, grzybki wśród liści i na kawałku pnia tajemnicze mikroskopijne grzyby.

Może te ostatnie leczą np. nieuleczalne choroby, a my nic nie wiemy?
U Ciebie był przygruntowy przymrozek, a u mnie już pierwszy śnieg zakrył wszystko dziś rano, ale nim się obudziłem, bo spałem jak suseł, to już całkiem stopniał.

Myślę że trawie, ani maleńkim roślinkom zielonym nie straszny mrozik ani śnieg.

Anioły już zaczynają grać i w nocy świecić.

U mnie na osiedlu przy drodze, stanęły świecące choinki.
Ja myślę że ten rower, to ktoś zostawił, bo jak przejeżdżał, to zrobiło mu się ciepło i postanowił się wykąpać, ale jak wyszedł z wody w innym miejscu, to nie umiał go już znaleźć.
Gamo, piękny teatr przeżyłaś.

Warto patrzeć w chmury, choć głowę nie należy tam zbyt długo trzymać.

Takie momenty są ulotne i fajnie zapatrzeć się na taką naturę.
Wiedziałem że film będzie Ci się podobał.

Jest cudowny i idealny dla wrażliwego miłośnika przyrody.

Te zamykane oddziały w szpitalach, to i u mnie są takie przypadki nie rzadkie.

To jest jakieś wariactwo.
Będziesz mogła teraz sprawdzić czy ostrogowiec wytrzymały jest na niską temperaturę.
Co do zabiegu na woreczek żółciowy, to ja nawet chętnie zrobię sobie taką dietę półroczną i ścisłą, bo dzięki temu schudnę znacznie, a to przyda mi się w walce z chorobą stawu kolanowego.

Dziś nie umiem się do tego odchudzania zebrać, a po zabiegu będzie dużo łatwiej.
Prześliczne masz oglądanie na rzece.

Tyle kaczuszek, i łabędzia rodzina.

Widać że lubią to miejsce.
Michasiu, nie miałem okazji wywróżyć sobie co mnie będzie bolało, ani co mnie czeka, bo w Andrzejki pracowałem w nocy.

Mogłem sobie zrobić lanie nie wosku, a oleju na wodę.
Fajne jesienne zdjęcia pokazałaś.

Przymrozek, choć delikatny ale to już oznaka zbliżającej się zimy.

Szkoda że się złamało drzewo, ale i my i one mają takie same przypadki.
Piękny stary buk. Na pewno ma pod korą dużo mieszkańców, które podobnie jak on powoli zasypiają na całą zimę.

On sam zasłużył sobie na odpoczynek, by w przyszłym roku znów się zazielenić i dla nas produkować tlen.

Krzyżówki pewnie jak Cię zobaczyły, ruszyły w Twoim kierunku, bo człowiek zawsze ma coś do zjedzenia.

Póki woda nie zamarznie, mają jedzenia pod dostatkiem.
Spokojnej nocy wszystkim życzę.
Chyba ktoś robił nalewkę z dzikiej róży, bo skąd tak dużo owoców w jednym miejscu??
Dziś zlałem do butelek nalewkę z tarniny. Wyszło 2 litry!

Mocny alkohol, bo próbowałem.

Teraz musi tak odstać minimum pół roku.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.