Boćki wczoraj nic nie jadły - dziś też jeszcze nie. Nie mogą wystartować z mokrymi, ciężkimi skrzydłami... Po wypróżnianiu było widać, że nie mają co trawić....
Próbują, ale nie mogą udźwignąć mokrych skrzydeł...
Po 2 dniach głodówki doleciał rano tato ze posiłkiem! Długo wyjadały wszystko ze ściółki, potem wyleciały trochę na krótki lot. W tym czasie wpadła i wypadła samica z nogą w powietrzu.....A więc są najedzone, a bocianica żyje!
Wczesnym rankiem dostały drobną przekąskę od taty, po czym poleciały na łąki. W tym czasie do pustego gniazda przylecieli rodzice i odpoczywali. Oj, biedna ta samica.....nie wiem, czy ona odleci z tą chorą nogą....