SÁGVÁR
Re: SÁGVÁR
Zmiana z posiłkiem. Już większe zaczynają przeciągać linę, maluszek zaś szybko stara się jeść makaroniki!
- Ania-czechy
- Posty: 7338
- Rejestracja: czwartek 22 kwie 2021, 18:26
Re: SÁGVÁR
Po południu ukryte pod skrzydłami.
Re: SÁGVÁR
Na gnieździe wszystko się przyda.
Re: SÁGVÁR
Tutaj po południu bociek 2 razy przylatywał (chyba z posiłkiem). Padał deszcz i samica z uporem trzymała małe pod piórami. Następnym razem się udało - poleciała. No i stanął tyłem do kamerki karmiąc maluszki. Domyśliłam się, że podjadły. Ale - w niektórych gniazdach widzę brzydkie zachowania - boćki kładą stopę na główce, na skrzydełku itp. ... A ten dodatkowo jeszcze wypróżnił się przy dołku!
Pogoda jest wstrętna - są cztery maluszki.
Pogoda jest wstrętna - są cztery maluszki.
Re: SÁGVÁR
Zobaczyłam wieczorem, że są tylko dwa pisklęta, a były cztery.
Cofnęłam podgląd, okazało się, że tutaj przeprowadzono akcję ratunkową, nie mam pojęcia z jakiego powodu.
Wyszedł Pan na gniazdo, w ubiegłym roku też już tutaj go spotkałam.
Odpędzał dorosłego długim patykiem, ponieważ dorosły nie miał zamiaru wcale odlecieć i zostawić piskląt.
Wg mnie to był samiec, naprawdę odważnie bronił młodych. Poddał się i poleciał.
W tym czasie ten Pan odebrał kilka telefonów i rozmawiał z różnymi osobami na głośnomówiącym będąc na wizji i przy gnieździe.
Może to byli lekarze weterynarii?
Nie mam pojęcia, cały czas w trakcie trwania tej akcji, rozmawiał przez telefon, pisklęta były przestraszone, udawały martwe.
Zabrał dwa i jeszcze raz wrócił, cała akcja trwała prawie godzinę. Nakręciłam filmik, ale wrzucę go dopiero po południu.
W każdym razie zostały dwa pisklaki.
[
Pisklęta były prawie godzinę same.
Długo leżały poza dołkiem, zanim do niego wróciły.
Nie wiem dlaczego nocą nie są ogrzewane, może jest tak ciepło,
ale przeszły sporo...
Cofnęłam podgląd, okazało się, że tutaj przeprowadzono akcję ratunkową, nie mam pojęcia z jakiego powodu.
Wyszedł Pan na gniazdo, w ubiegłym roku też już tutaj go spotkałam.
Odpędzał dorosłego długim patykiem, ponieważ dorosły nie miał zamiaru wcale odlecieć i zostawić piskląt.
Wg mnie to był samiec, naprawdę odważnie bronił młodych. Poddał się i poleciał.
W tym czasie ten Pan odebrał kilka telefonów i rozmawiał z różnymi osobami na głośnomówiącym będąc na wizji i przy gnieździe.
Może to byli lekarze weterynarii?
Nie mam pojęcia, cały czas w trakcie trwania tej akcji, rozmawiał przez telefon, pisklęta były przestraszone, udawały martwe.
Zabrał dwa i jeszcze raz wrócił, cała akcja trwała prawie godzinę. Nakręciłam filmik, ale wrzucę go dopiero po południu.
W każdym razie zostały dwa pisklaki.
[
Pisklęta były prawie godzinę same.
Długo leżały poza dołkiem, zanim do niego wróciły.
Nie wiem dlaczego nocą nie są ogrzewane, może jest tak ciepło,
ale przeszły sporo...
Re: SÁGVÁR
DOWIEDZIAŁAM SIĘ OD KOLEŻANKI WĘGIERKI, ŻE "JEDEN MIAŁ CHORĄ NOGĘ, A DRUGI BYŁ KRZYWY, ZDEFORMOWANY".
Dziś posiłek i odpoczynek.
Dziś posiłek i odpoczynek.
Re: SÁGVÁR
Leniuchowanie z mamą.
Re: SÁGVÁR
Jest woda, jedzenie nie chce wyjść z dużego gardła!
Re: SÁGVÁR
Rodzice pilnują maluszków. Po południu była straszna ulewa - całe szczęście, że niedługo!
Re: SÁGVÁR
Spod piór - na śniadanie!